Izraelskie firmy z branży cybernadzoru sprzedają Pegasusa i inne systemy do inwigilacji pod kuratelą ministerstwa obrony. Oprogramowanie trafia także do krajów, z którymi Izrael oficjalnie nie utrzymuje stosunków – informuje Wyborcza.pl. -Dyktatorzy nie muszą już strzelać do protestujących, wystarczy, że namierzą ich organizatorów. To nowe uzi – komentuje Eitay Mack, prawnik i aktywista. Jego zdaniem prywatność wszystkich ludzi jest takim oprogramowaniem zagrożona. Dwie firmy są szczególnie znane z takich produktów: NSO Group, które sprzedaje system Pegasus i Cellebrite, które daje narzędzia do wyciągania wszystkich informacji z telefonów czy tabletów. Oficjalnie firmy te pomagają łapać groźnych przestępców i terrorystów. Nieoficjalnie, to taka wiedza wykorzystywana jest przeciwko przeciwnikom politycznym i konkurencji w biznesie. – Oficjalnie wszystkie te firmy ratują świat przed kartelami narkotykowymi czy terrorystami. Tylko że definicje przestępstw i aktów terroru są w wielu częściach świata problematyczne i polityczne. Łapią się na nie dziennikarze, przedstawiciele opozycji czy aktywiści praw człowieka. W krajach takich jak Rosja, Bangladesz czy Wietnam, które kupują ten sprzęt, nie ma wolności słowa, ludzie znikają bez śladu, można ich arbitralnie zatrzymać i torturować – podsumowuje Mack. źródło: Wyborcza.pl
PiS cofnęło służby do czasów PRL. Szefowa Departamentu Kontrwywiadu ABW o kryzysie i upadku polskich służb