Mariusz Kamiński stara się tworzyć wokół swojej osoby nimb zasłużonego opozycjonisty. Twardego gracza, który nie szedł na żadne kompromisy z komunistami. Podkreśla swoje członkostwo w Niezależnym Związku Studentów i fakt, że był członkiem tajnego zarządu NZS na Uniwersytecie Warszawskim. Biografia Kamińskiego kryje jednak wstydliwe tajemnice, które dopiero niedawno stały się jawne za sprawą odtajnienia dokumentów przez Instytut Pamięci Narodowej. Dlaczego Kamiński, uchodzący za czołowego krytyka III RP po 1990 r., publicznie walczący z postkomunizmem w ramach Ligi Republikańskiej był przez tą III RP chroniony?

        W kwietniu 1981 r. Kamiński wraz z kolegą napisali antysowieckie napisy na pomniku żołnierzy sowieckich: „śmierć Sowietom”, „Katyń pomścimy”, „precz z komuną”, „Katyń pomścimy. SGKG samgrupa konsp. „Gniew”.

        Zeznając w tej sprawie 15 lipca 1981 r., niespełna 16-letni Kamiński (urodził się 25 września 1965 r.) złamał się i zaczął sypać. Wskazał milicjantom, że na początku kwietnia zadzwonił do niego dawny kolega ze szkoły podstawowej Dariusz Kubiak, który miał mu zaproponować udział w „nielegalnej organizacji konspiracyjnej, która negowałaby obecną rzeczywistość i propagowała działalność antysocjalistyczną i antyradziecką”. Kamiński zdradził, że wspólnie założyli SGKG, czyli Samodzielną Grupę Konspiracyjną „Gniew”. A także opisał z detalami przebieg akcji malowania napisów w nocy z 11 na 12 kwietnia 1981 r. Kamiński przyznał się także i opisał jak wspólnie dokonywali kolejnych napisów m.in. przerabiając tablicę z nazwami miejscowości z Kąty na Katyń. Zeznał również o wspólnej kradzieży czerwonej flagi z budynku komitetu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. 30 kwietnia obu konspiratorów przyłapał patrol milicji. Udało im się uciec i na tym miała zakończyć się ich przygoda z konspiracją. Milicja jednak dotarła do nich na początku lipca i dzięki zeznaniom Kamińskiego ukarała obu młodych konspiratorów.

        Ta historia nie byłaby może ciekawa, gdyby nie fakt iż tworząc Instytut Pamięci Narodowej ktoś postanowił ją schować. Zastanawia także fakt szczupłości pozostałych materiałów komunistycznej bezpieki na temat Mariusza Kamińskiego. Jeżeli ktoś jako nastolatek został zauważony jako konspirator i krytyk komunizmu, a później na studiach kontynuował konspiracyjną działalność, to był zwykle bardzo mocno inwigilowany. Dodatkowo załamanie się w śledztwie w 1981 r. Kamińskiego doskonale rokowało do dalszych rozmów werbunkowych. Przecież przeciek z zeznania, w których wydał kolegę konspiratora do działaczy NSZ zakończyłby jego karierę we władzach tej organizacji, albo przynajmniej mocno ograniczył wpływy. Tymczasem śladem dalszego zainteresowania się bezpieki Mariuszem Kamińskim jest zapis w dzienniku Wojewódzkiej Sieci Agenturalnej o kryptonimie „Marek”.

Fragment książki Jana Pińskiego i Tomasza Szwejgierta „Kamiński”, która ukaże się w październiku.

Pokaż więcej Jan Piński
Pokaż więcej w  Aktualne

Zobacz też

Szef ABW kazał wyrzucić oficerów, którzy odkryli inwigilację służby przez Rosjan

Oficerowie Agencji Bezpieczeństwa odkryli, że służba była inwigilowana przez rosyjską Fede…