W tym roku Rosja obchodzi stulecie Czeka. Ale nie taki diabeł straszny, jak go malują. Okazuje się, że obraz profesjonalizmu i skuteczności działania, daleko odbiega od faktycznego wizerunku rosyjskich służb specjalnych. Oto tegoroczna lista wątpliwych sukcesów oraz kompromitacji współczesnych spadkobierców NKWD i KGB.

Ubiegły rok zapisał się epizodami świadczącymi o tym, że statutowe zadania rosyjskich służb specjalnych nie odpowiadają praktyce działania. Ta bowiem jest podporządkowana uzyskaniu jak najlepszej pozycji na Kremlu. Nie jest to sztuka dla sztuki. Za dostępem do ucha Władimira Putina idą ordery i generalskie pensje. Przy tym wysoko postawieni funkcjonariusze struktur siłowych osiągają największe zyski z działań o charakterze korupcyjnym. Nie jest tajemnicą, że każdy biznes w Rosji, który legitymuje się zyskami przewyższającymi dwa miliony dolarów rocznie, niejako z automatu znajduje się w operacyjnym rozpracowaniu szczególnego departamentu FSB. Mowa o Zarządzie Bezpieczeństwa Ekonomicznego, który w strukturach tej służby uchodzi za państwo w państwie.

Drugim śmiercionośnym pionem jest Zarząd Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nominalnie kontrolujący czystość szeregów FSB, ale nie tylko. Funkcjonariusze tego departamentu dbają o moralność kolegów ze wszystkich innych służb specjalnych oraz wespół z pionem kontrwywiadu wojskowego o uczciwość sił zbrojnych.

Dlaczego to takie ważne? Rok 2017 zapisał się wojną domową w FSB toczoną pomiędzy wymienionym departamentami. No cóż, sankcje, jakie cywilizowany świat zafundował Rosji po aneksji Krymu oraz kremlowskie retorsje znacznie zubożyły konsumpcyjną ofertę na rynku wewnętrznym. Nic dziwnego, że zakwitł przemyt, a raczej kontrabanda w rozmiarach przemysłowych. Wbrew pozorom rzecz nie idzie o dobra luksusowe, tylko nielegalny import najzwyklejszej żywności oraz wyrobów elektronicznych, odzieży itp.

Pobór ceł i podatków zawsze był problemem dla rosyjskiego fiskusa z prozaicznego powodu. Chrapkę na kolosalne pieniądze z przemytniczego procederu miały służby specjalne, a szczególnie FSB. To Zarząd Bezpieczeństwa Ekonomicznego w toku wieloletnich wojen na materiały kompromitujące z Federalną Służbą Celną oraz Federalną Służbą Ochrony (o zwykłej policji nie wspominając), odwojował gros zysków. Tak było do 2017 r. gdy do konkurencji dołączył Zarząd Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nie po to jednak, aby ukarać zachłannych kolegów, tylko przejąć kokosowe potoki kontrabandy.

Reasumując, w toku działań operacyjnych jedni funkcjonariusze FSB śledzili innych po to, aby położyć na stół Putina materiały obciążające dzielnych „obrońców” państwowego kapitalizmu. Prezydent swoim zwyczajem dokonał roszad kadrowych, które zakończyły się zwolnieniem z zajmowanych stanowisk kluczowych generałów od bezpieczeństwa ekonomicznego oraz wewnętrznego.

Jednak wysłani na zieloną trawkę nie czuli się poszkodowani. Jak oszacowała niezależna „Nowaja Gazieta”, zdymisjonowani generałowie oraz ich bliższe i dalsze rodziny zaliczają się do grona dolarowych milionerów. Przecież to na krewnych wysocy funkcjonariusze służb specjalnych fikcyjnie przepisują własność spółek zakładanych podczas „ofiarnej” pracy dla społeczeństwa.

Swoją drogą rzeź wrogich departamentów to wręcz podręcznikowy przykład pacyfikacji w stylu Putina. Na miejsce zwolnionych prezydent powołuje zawsze oficerów z drugiego szeregu, tym samym gwarantując sobie ich kilkuletnią wierność. Tyle czasu zajmuje bowiem personalne opanowanie struktur, na których czele zostali postawieni, równoznaczne z przejęciem lub budową nowych kanałów korupcji.

—————–

Całość w najnowszym numerze.

Pokaż więcej Andrzej Nowicki
Pokaż więcej w  Świat
Komentowanie zamknięte