17 września br. stawiłem się do KMP w Elblągu na wezwanie w charakterze świadka w sprawie o przestępstwo z art. 202§3 kodeksu karnego (kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, przechowuje lub posiada albo rozpowszechnia lub publicznie prezentuje treści pornograficzne z udziałem małoletniego albo treści pornograficzne związane z prezentowaniem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem) – pisze specjalnie dla portalu sluzbyspecjalne.com dr Wojciech Janik, były agent CBA.

Byłem przekonany, że moje stawiennictwo związane będzie z kolejną odsłoną „afery podkarpackiej”. Było by to jednak dziwne, ponieważ czynności wykonywali szeregowi funkcjonariusze Policji.

Na miejscu okazało się, że sprawa dotyczyła czynu zabronionego, którego – według prokuratury – miałem się dopuścić. 

O, ciekawie się zapowiada! A więc zabawa z pisowskimi służbami znowu się zaczyna. To już kolejna odsłona walki: były agent – kontra cały aparat państwowy, czyli próba wrabiania mnie w przestępstwa, których nie popełniłem.

Czynności prowadziła funkcjonariuszka asp. Katarzyna Dutkiewicz oraz asp. Katarzyna Zaborowska. 

Jeszcze przed ich rozpoczęciem Zaborowska przypomniała mi, że powinienem ją znać, bo kilka lat temu podobno powiedziałem, że jej wiedza jest „na poziomie bruku” i radziłem, żeby „się uczyła” (w sumie to mogło tak być, zawsze uważałem, że funkcjonariusze powinni mieć odpowiednie kwalifikacje).

Nie chciałem tego komentować. Spytałem tylko: „Czy już się pani nauczyła?”. Dodałem również, że ”nie znam każdego szeregowego policjanta”, więc czemu miałbym ją znać. Widać ją to „uwierało”, bo próbowała ze mną dyskutować. Nie prowadzę jałowych dyskusji z aspirantami.

Same czynności, które prowadzono okazały się być kpiną z kodeksu postępowania karnego. Kpiną, za którą płacą podatnicy.

Przed przesłuchaniem nie otrzymałem „Pouczenia o uprawnieniach”, a dopiero po jego zakończeniu. I to tylko dlatego, że stanowczo zaprotestowałem przed takim traktowaniem.

Jeszcze przed zadaniem pierwszego pytania usłyszałem od p. Dutkiewicz, że umieściłem w internecie zabroniony film (zabroniony karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8).

Oczywiście nie ujawniono mi żadnego dowodu na poparcie tej niezbyt ulotnej tezy. Pytanie brzmi: na jakiej podstawie to stwierdziła i dlaczego więc przesłuchiwany byłem jako świadek, a nie osoba podejrzana?

Takie zachowanie policjantów jest żenujące, dowodzi braku znajomości podstaw prowadzenia czynności procesowych.

Przesłuchiwany byłem w trybie art. 183 kodeksu postępowania karnego (świadek może uchylić się od odpowiedzi na pytanie, jeżeli udzielenie odpowiedzi mogłoby narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo). Przesłuchanie na 183 daje duże możliwości świadkowi. Można wtedy dowolnie kłamać, konfabulować, zmieniać fakty, wprowadzać w błąd albo w ogóle odmówić odpowiedzi.

Odmówiłem oczywiście składania zeznań. Bo niby po co mam pomagać osobom, w stosunku do których nie mam najmniejszego zaufania? Skoro chcą mi coś wykazać i umoczyć w coś, czego nie zrobiłem, proszę bardzo. Łatwo nie będzie. „Nie ze mną te numery, Bruner!”

Niech w końcu policjanci pokażą za co biorą pieniądze. Oczywiście – jak to mam w zwyczaju – poinformowałem o tym, że ich uposażenie pochodzi z moich podatków. Chyba zabolało (miało zaboleć).

W czasie przesłuchania funkcjonariuszki kilkukrotnie je przerywały i wychodziły do swojej przełożonej (podkomisarz Magdalena Oryl) na konsultacje. Może chciały się czegoś szybko douczyć?

W sumie mnie to nie dziwi. Każda moja wizyta w tej komendzie powoduje duże zainteresowanie. W tym wypadku nie było inaczej. Przerw w czynności przesłuchania nie ma oczywiście umieszczonych w protokole (na co wskazywałem uwagę).

Może akurat w tym czasie zmieniał się kodeks postępowania karnego i policjantki chciały „na szybko” sprawdzić dzienniki ustaw?

W czasie przesłuchania p. Dutkiewicz nie chciała protokołować moich słów. Odmówiła mi także prawa do złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Zawiadomienie to dotyczyło właśnie tej samej sprawy, na czynności do której zostałem wezwany.

Wchodzisz na przesłuchanie, chcesz złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a policjanci odmawiają. Logiczne. Po co pogarszać sobie statystyki.

Obiecano mi jednak, że zawiadomienie takie będę mógł złożyć po zakończeniu. W tym celu miałem się zgłosić do dyżurnego komendy.

Dalszy ciąg przesłuchania tylko utwierdził mnie, że mam do czynienia z szykanami i polowaniem na mnie.

Ciąg Dalszy Nastąpi.

Dr Wojciech Janik

Autor jest byłym funkcjonariuszem CBA, który ujawnił istnienie kompromitujących seks-taśm z nieletnią, czołowego polityka PiS.

Pokaż więcej Redakcja
Pokaż więcej w  Kraj

Zobacz też

Archaiczność i niekompetentność. Były szef AW o problemach służb po rządach PiS

Jak odtworzyć polskie służby? Jakie są największe problemy polskich służb specjalnych po 8…