Ujawniamy: czego PiS i Andrzej Duda boją się w Aneksie

W trakcie kampanii prezydenckiej w 2015 r. Andrzej Duda obiecał, że jak zostanie prezydentem, to ujawni przygotowany w 2007 r. Aneks do raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI). Okazało się, że Duda okłamał wyborców, bo po zwycięstwie zapowiedział, że nie odtajni dokumentu.

Portal sluzbyspecjalne.com ujawnia czego boi się PiS i Andrzej Duda.

Jednym z najważniejszych powodów są treści Aneksu bijące wprost w PiS. Okazuje się, że politycy PiS w czasie swoich rządów w latach 2005-2007 akceptowali oficerów i współpracowników WSI jako szefów największych państwowych firm.Politycy PiS – jak wynika z Aneksu – wzięli również udział w prowokacji WSI przeciwko prokuratorowi Markowi Wełnie.

WSI próbowały go zniszczyć, bo skutecznie rozbił mafię paliwową. W śledztwie tym przewijały się najważniejsze nazwiska polskiej polityki.

Problem w tym, że ze środowiska Prawa i Sprawiedliwości także. Jarosław Kaczyński osobiści zapoznawał się z aktami śledztwa paliwowego w 2005 (pokazał mu je jeden z prokuratorów). Podobnie jak prezydent Lech Kaczyński.

Mając tą wiedzę ścisłe kierownictwo PiS podjęło decyzję o storpedowaniu śledztwa paliwowego. Kluczowe było odsunięcie prokuratora Marka Wełny na początku 2006 r. od śledztwo. Stało się tak m.in. dzięki prowokacji likwidowanych już wówczas WSI.

Gdyby dziś prezydent Duda pokazał Aneks, to razem z PiS musiałby dziś tłumaczyć się z tych działań.

W grę wchodzi też ordynarny szantaż. Politycy PiS uważają, że bardziej opłaca się im grać wiedzą z Aneksu, w tym o wymienionych w nim biznesmenach, dziennikarzach i wydawcach mediów, niż ją upublicznić.

To klasyczna „polityka hakowa”. Ze 117 agentów, które WSI uplasowało w mediach, ujawniono tylko 9 nazwisk w pierwszym raporcie. Aneks zawiera kilkadziesiąt nazwisk agentów WSI w mediach, biznesie i polityce.