W ramach coronavirusowej kwarantanny prezydent Andrzej Duda uraczył nas filmikiem umieszczonym w aplikacji TikTok. Młodzież jest podobno zachwycona. Tak samo jak chińskie służby. Dla tych co nie wiedzą – TikTok służy do nagrywania i udostępniania krótkich filmików, mających od trzech do 60 sekund długości. Stworzona w 2017 r. przez chiński koncern informatyczny ByteDance aplikacja na smartfony przebojem podbiła światowe rynki. Ściągnięto ją już ponad miliard razy, co czyni ją jedną z najbardziej popularnych aplikacji w historii. Dziś to jedno z najważniejszych mediów społecznościowych obok Facebooka, Instagrama czy Twetera. Jest jednak kilka problemów. Aplikacja na bieżąco zbiera dane biometryczne i dane o lokalizacji. Specjaliści od bezpieczeństwa teleinformatycznego ostrzegają, że aplikacja stanowi furtkę dla chińskich władz i służb. Co ciekawe, firma ByteDance nawet nie próbuje ukrywać swoich powiązań. W swoich oficjalnych komunikatach chwalą się takimi rzeczami jak zatrudnienie dodatkowych czterech tysięcy cenzorów czy wprowadzeniem polityki zatrudnienia dającej pierwszeństwo członkom Komunistycznej Partii Chin. Co więcej, w samym regulaminie aplikacji jest zapis o dzieleniu się informacjami z władzami ChRL. Jako pierwsi problem zauważyli Amerykanie. Po szybkim audycie bezpieczeństwa posypały się ostrzeżenia i ograniczenia dla niektórych agend rządowych. Dziś zakaz używania aplikacji obejmuje cały personel armii i floty USA, Agencji Bezpieczeństwa Transportu (TSA) oraz sił zbrojnych Australii. Polskie służby jak na razie nie wypowiadały się w sprawie bezpieczeństwa TikToka. Widocznie mają do roboty ważniejsze rzeczy niż ochrona kontrwywiadowcza głowy państwa.
PiS umyślnie doprowadził do kryzysu z nielegalnymi migrantami. Były szef ABW pokazuje źródło afery wizowej
PiS cofnęło służby do czasów PRL. Szefowa Departamentu Kontrwywiadu ABW o kryzysie i upadku polskich służb
PiS umyślnie doprowadził do kryzysu z nielegalnymi migrantami. Były szef ABW pokazuje źródło afery wizowej
PiS umyślnie doprowadził do kryzysu z nielegalnymi migrantami. Były szef ABW pokazuje źródło afery wizowej