W zamyśle władz niemieckich Józef Piłsudski miał odegrać w Polsce taką rolę jak wysłany przez nich do Rosji Włodzimierz Lenin – wszcząć zamęt.

Wbrew podręcznikom historii Polska nie odzyskała niepodległości 11 listopada 1918 r. Niepodległość Polski ogłosiła już 7 października 1918 r. Rada Regencyjna przyszłego Królestwa Polskiego składająca się z ziemianina Józefa Ostrowskiego, arcybiskupa Aleksandra Kakowskiego i księcia Zdzisława Lubomirskiego. Rada powstała już w lipcu 1917 r. w efekcie tzw. aktu 5 listopada (1916 r.), w którym cesarze Niemiec i Austro-Węgier zapowiedzieli utworzenie przyszłego państwa polskiego. Celem zaborców było skłonienie Polaków do stworzenia armii, która pomogłaby im nie przegrać wojny. Praktycznie od momentu powołania Rada Regencyjna lawirowała z Niemcami. Punktem przełomowym ochłodzenia relacji z państwami centralnymi był tzw. kryzys przysięgowy z lipca 1917 r., gdy okazało się, że większość polskich jednostek wojskowych nie chce przysięgać na wierność Niemcom i Austor-Węgrom. Okupujący Polskę Niemcy nie zdecydowali się jednak na likwidację Rady Regencyjnej i starali się wykorzystać ją do zapewnienia spokoju w królestwie. Prawda zagubiła się w sanacyjnych, a później komunistycznych kłamstwach. To za rządów dyktatury Piłsudskiego po maju 1926 r. wymyślono mit o genialnym „Ojcu Ojczyzny” (tak kazał nazywać się sam zainteresowany), który sam jeden zwrócił niepodległość Polsce. Prawda jest dokładnie odwrotna. Nie dość, że jego udział w odzyskaniu niepodległości był żaden, to jeszcze niemal jej nie stracił w 1920 r. fatalnym dowodzeniem w wojnie z bolszewikami. Także utrata niepodległości w 1939 r. obciąża Piłsudskiego, bo to on dał władzę dyletantom, którzy doprowadzili do wojny na dwa fronty z Rosją Sowiecką i Niemcami.

Zapomniani bohaterowie


Rada Regencyjna, dziś niedoceniana i zapomniana oddała Polsce ogromne zasługi. To ona ogłosiła niepodległość. To ona zleciła i przeprowadziła budowanie polskiej administracji, tak cywilnej jak i wojskowej. Pierwsza Rada Ministrów Królestwa Polskiego, kierowana przez historyka i prawnika Jana Kucharzewskiego, powołana przez Radę Regencyjną już 13 grudnia 1917 r. Rok 1918 r. to była organiczna praca nad odbudową struktur przyszłego państwa. 12 października 1918 r. RR przejęła władzę nad wojskiem polskim, 23 października niemiecki generał przekazał radzie swoją rezygnację z bycia Naczelnym Wodzem Wojsk Polskich. Tego samego dnia rada powołała również pierwszy rząd polski z Józefem Świerzyńskim na czele, który 3 listopada próbował przejąć władz siłą w jego miejsce powołano tzw. prowizorium rządowe. Świerzyński był wielkim zwolennikiem Józefa Piłsudskiego. Można postawić hipotezę, że jego działania osłabiające Radę Regencyjną były podjęte z inspiracji Niemców. Tak więc gdy nastał listopad odrodzenie Polski szło pełną parą. Ta sprawność bardzo nie podobała się Niemcom.
W tym czasie Józef Piłsudski siedział w niemieckim więzieniu w Magdeburgu. Został w nim uwięziony po tym jak w lipcu 1917 r. chciał porzucić swojego dotychczasowego sojuszników, czyli Niemcy i Austro – Węgry. Piłsudski od 1909 r. był współpracownikiem wywiadu Austro-Węgier (pod pseudonimem „Stefan 2”). W 1914 r. w sierpniu, gdy zaczęła się I wojna światowa wraz ze swoją słynną pierwszą kadrową kompanią legionów wkroczył do rosyjskiego Królestwa Polskiego nawołując do powstania przeciw Rosji. Gdyby ów plan wymyślony przez wywiady Niemiec i Austro-Węgier by się powiódł, to Polska nie odzyskałaby niepodległości. Powstanie Polaków w zamyśle państw centralnych miało, bowiem odciążyć niemieckie siły i pozwolić na pobicie Francji. Ponieważ Polacy wykazali się zadziwiającą mądrością i przed Piłsudskim i jego wojakom zamykano okiennice w polskich domach, to Niemcy nie uzyskali tego, czego chcieli. W efekcie uderzenie wojsk rosyjskich na Prusy (kolebkę elity Cesarstwa Niemieckiego) zmusiło ich do zabrania z frontu francuskiego wojsk i obrony rodzinnych stron. Dzięki temu Francja przeżyła niemiecką nawałnicę. Było tak groźnie, że decydująca bitwa rozegrana na początku września 1914 r. nosi dziś nazwę „cudu nad Marną”. Czyli gdyby Piłsudski okazał się lepszym agitatorem, to Niemcy po pokonaniu Francji narzuciliby szybko pokój Rosji i z odrodzenia państwa polskiego nic by nie wyszło.


Powtórka z zagrywki
W kwietniu 1917 r. niemiecki wywiad rozpoczął przerzucanie zwerbowanego przez siebie wcześniej i opłaconego rewolucjonistę Włodzimierza Lenina do Rosji. Gdy 17 kwietnia Lenin dotarł do Piotrogrodu (Sankt Petersburga), to zrobił to, o co chodziło Niemcom: rozpętał w Rosji zawieruchę, która skutecznie wyłączyła ją z wojny. Niemcy dzięki tej dywersji zyskały spokój i duże tereny na wschodzie. Gdy 8 listopada 1918 roku zwalniali Niemcy Józefa Piłsudskiego z aresztu w Magdeburgu (przybywał w nim od lipca 1917 r.) chcieli, aby przyjechał on do Warszawy i zrobił to samo, co Lenin w Rosji. Piłsudski, chociaż z rodu szlacheckiego był postrzegany przez rządzących odradzającym państwem polskim, jako bandyta (napadał na pociągi), socjalista o zapędach rewolucyjnych. Dodatkowym kłopotem były niesłychanie wielkie ambicje Piłsudskiego, który ignorując fakt, iż był całkowitym dyletantem wojskowym chciał się na tym polu wykazywać. O tym, że Piłsudski przejął władzę w Polsce zadecydowało właśnie to, że został poparty przez socjalistów. Państwo polskie odbudowywała elita, ale zwykli ludzie: robotnicy i chłopi, nie utożsamiali się ziemianami i książętami. Niemcy wypuszczając Piłsudskiego liczyli po pierwsze na wybuch konfliktu miedzy Polakami (było bardzo blisko, dochodziło do pojedynczych bratobójczych incydentów w walce o przyszłą władzę). Po drugie uważali, że Piłsudski będzie musiał się liczyć z faktem, iż jak stanie się niewygodny Niemcom i Austro-Węgrom, to zostanie ujawniona jego współpraca wywiadowcza z zaborcami, (za, którą był sowicie wynagradzany). Niemcy znając też ambicje Piłsudskiego liczyli, że odsunie on od kierowania sprawami wojskowymi najlepszego dowódcę wojsk Cesarstwa Austro-Węgier, a teraz szefa sztabu Wojsk Polskich gen. Tadeusza Rozwadowskiego.
To właśnie z inicjatyw Niemiec i współpracowników Piłsudskiego powstał socjalistyczny 7 listopada Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej w Lublinie. Rząd ten miał podważać władzę Rady Regencyjnej, a w zamyśle Niemców doprowadzić w Polsce do wojny domowej. Edward Rydz Śmigły (późniejszy marszałek Polski, który uciekł haniebnie z placu boju we wrześniu 1939 r.) Minister Wojny w tym ludowym rządzie socjalisty Ignacego Daszyńskiego obiecywał Niemcom, że doprowadzi do aresztowania, a nawet zabicia Zagórskiego. Ciekawostką jest, że przyjęcia stanowiska w rządzie Daszyńskiego odmówił późniejszy premier słynny działacz chłopski Wincenty Witos, widząc w tych działaniach akcje niemiecką wymierzoną w tworzącą się Polskę.
Do wojny domowej nie doszło, głównie, dlatego, że Rada Regencyjna nie chciała ryzykować jej prowadzenia i przekazała Piłsudskiemu władzę w kraju. Gdy 11 listopada 1918 r. marszałek Piłsudski ogłaszał powstanie niepodległego państwa polskiego, pierwszym, który je uznał były właśnie Niemcy.
Z wywalczoną niepodległością Piłsudski nie miał nic wspólnego. Szefem państwa został, dlatego, że wybrali go Niemcy i dlatego, że był socjalistycznym rewolucjonistą. Temu zawdzięczał swoją autentyczną popularność w społeczeństwie. Za ojców niepodległości Polski należałoby uznać Romana Dmowskiego, Ignacego Paderewskiego, Tadeusza Rozwadowskiego, Wojciecha Korfantego i zapomnianych dziś członków Rady Regencyjnej. To oni przez ponad rok w ciszy przejmowali państwo z rąk zaborców i tworzyli zręby przyszłej instytucji. Radę Regencyjną przedstawia się w polskich podręcznikach wciąż wedle mantry przedwojennych kłamców Piłsudskiego, jak twór stworzony przez zaborców i skompromitowany współpracą z nim.
Uwięzienie przez Niemców Piłsudskiego skutecznie go uwiarygodniło. Nikt dziś nie zadaje pytania, dlaczego Niemcy takiego człowieka wypuścili do Polski. Późniejsze działania Piłsudskiego, który nie robił nic, aby odzyskać pomorze, Wielkopolskę o Śląsku nie wspominając – wiele o tym mówi. Duża część osób kojarzy zasługi Piłsudskiego ze słynną bitwą Warszawska w sierpniu 1920 r. („Cudem nad Wisłą”). Sęk w tym, że o ile „zasługa”, iż bolszewicy znaleźli się pod Warszawą bezsprzecznie przypada Piłsudskiemu, to już zwycięstwo było efektem geniuszu i pracy gen. Tadeusza Rozwadowskiego. Piłsudski przed bitwą złożył rezygnację i samowolnie nie informując nikogo opóźnił o 1 dzień atak armii, której objął dowodzenie. Piłsudski – według zgodnych relacji świadków był załamany i oczekiwał porażki – pojechał pożegnać się z rodziną. Opóźnienie miało istotny skutek dla rozmiarów polskiego zwycięstwa pod Warszawą. Kilkadziesiąt tysięcy sowieckich wojsk zdążyło uciec z „kotła” przygotowanego przez Rozwadowskiego.
Aby pozbyć się niewygodnego świadka historii. Piłsudski po zamachu w maju 1926 r. wsadził gen. Rozwadowskiego do więzienia bez wyroku sądu. Zwolniono go po roku i zamordowano (otruto). Władze wojskowe nie zezwoliły rodzinie na sekcje zwłok. Po 1939 r., gdy dokonano ekshumacji okazało się, że ciała największego obrońcy Polski nie ma w grobie. Sanacyjne trepy definitywnie pozbyły się dowodów zbrodni. Warto o tym pamiętać, gdy dziś honoruje się Piłsudskiego, a mało, kto pamięta o generale, któremu zawdzięczaliśmy 21 lat własnego, niepodległego państwa.

Pokaż więcej Jan Piński
Pokaż więcej w  Historia

Zobacz też

Giertych: Conspiracy against Ukraine. Kaczynski, Orban, Putin – Injustice League

The following text by the former deputy prime minister of Poland and a well-known lawyer e…