Funkcjonariusze ABW i CBA, z którymi rozmawialiśmy działania podejmowane przez swoje służby względem opozycyjnych  polityków i dziennikarzy nazywają właśnie „operacją Hoover”. Częścią działań wymierzonych w opozycję jest przekazywanie informacji z nielegalnych podsłuchów internetowym trollom działającym na zlecenie PiS. W ten sposób dystrybuowane są plotki i pomówienia. Konta internetowe, z których dystrybuowany jest tego rodzaju hejt, są zakładane, na karty SIM będące w gestii Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W śledztwie przeciwko CBA (PO I Ds. 226.2019) prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie w sprawie przestępstw popełnionych przez CBA, na szkodę dziennikarza Tomasza Szwejgierta, prokuratura odmówiła ustalenia tożsamości hejterów, właśnie dlatego iż są oni związani ze służbami i chronieni przez kierownictwo służb (Maciej Wąsik) jako „narzędzia pracy operacyjnej”.

Dla Jarosława Kaczyńskiego i polityków PiS wzorem prowadzenia polityki bezpieczeństwa jest legendarny szef amerykańskiego Federalnego Biura Śledczego J. Edgar Hoover. Przez blisko pół wieku (1924-72) twardą ręką rządził on amerykańskimi tajnymi służbami. Uznawał on zasadę, że cel uświęca środki. Odpowiadał za szereg bezprawnych operacji wymierzonych w środowiska, które uważał za niebezpieczne dla Stanów Zjednoczonych. Przez lata bezprawnie stosował podsłuchy i kontrolę korespondencji. W 1969 r. uruchomił zaś dwie operacje w Los Angeles wymierzone w lewicowe środowiska Hollywood: Cointelpro i Chaos. Cel był prosty: nie oglądając się na prawo zdyskredytować te środowiska. Już kilka lat wcześniej w 1965 r. Hoover przekonał dyrektora CIA (Centralnej Agencji Wywiadowczej) Johna McCona do zaangażowania się w tłumienie krajowych protestów przeciwko wojnie w Wietnamie. Chociaż CIA (podobnie jak polska Agencja Wywiadu) nie ma prawa prowadzić działań w kraju, to McCone przystał na propozycję Hoovera.

 

       Niektóre z takich internetowych pudeł rezonansowych pisowskich służb potrafią z wyprzedzeniem zapowiadać akcje zatrzymań konkretnych osób. Oczywiście, żadne śledztwa o wycieki nie mają miejsca. Jak działa zorganizowana maszynka państwowego hejtu widać było nie tylko na przykładzie ministerstwa sprawiedliwości, gdzie sędziowie pracujący w resorcie umawiali się z prokuratorami, aby otrzymywać materiały, które mogły posłużyć do atakowania sędziów sprzeciwiających się władzy PiS. Portal sluzbyspecjalne.com ujawnił rozmowę dziennikarza z rzecznikiem CBA Temistoklesem Brodowskim. Ten bez żadnych skrupułów oferował do wglądu materiały mające kompromitować Wojciecha Janika, funkcjonariusza CBA, który zeznał, że widział taśmę, na której marszałek Sejmu Marek Kuchciński uprawia seks, prawdopodobnie z nieletnią Ukrainką. Według Janika taśmę tą CBA zabrało mu z sejfu w pracy, który był do jego dyspozycji. Tak poważne oskarżania powinny być wyjaśnione. Mimo to nikt nie odpisywał na pisma Janika do szefa CBA i premiera wysłane na początku 2018 r. Teraz gdy zaczął on się publicznie wypowiadać, funkcjonariusze CBA są gotowi pokazywać (z zastrzeżeniem, że nie wolno kopiować) dokumenty mające stawiać go w złym świetle.

       Osobną kwestią jest inwigilowanie i zwalczanie przeciwników politycznych. Szczególnie obiektem agresji PiS jest tutaj Konfederacja i jej zaplecze. Działania te nasiliły się po wejściu Konfederacji do Sejmu. ABW prowadzi dziś szereg postępowań, w tym operację o kryptonimie „Sputnik”, które wykorzystuje jako pretekst do podsłuchiwania polityków Konfederacji. Podejmowane są też działania tzw. dezintegrujące polegające na próbach naruszenia równowagi ducha i dobrego samopoczucia osób uznawanych za kluczowe.

Pokaż więcej Redakcja
Pokaż więcej w  Aktualne

Zobacz też

Archaiczność i niekompetentność. Były szef AW o problemach służb po rządach PiS

Jak odtworzyć polskie służby? Jakie są największe problemy polskich służb specjalnych po 8…