W ciągu ostatnich dni ujawniono, że „aktor państwowy” dokonał zakrojonej na szeroką skalę cyberoperacji, penetrując komputery szeregu amerykańskich instytucji rządowych. Ofiarami hakerów padły m.in. Departament Skarbu, Departament Handlu, Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Departament Stanu, część Pentagonu, Departament Energii (w tym Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Jądrowego) oraz Narodowy Instytut Zdrowia USA. Do ataku wykorzystano lukę w oprogramowaniu dostarczonym przez firmę SolarWinds. Amerykanie uznali, że całą operację przeprowadziła powiązana z FSB rosyjska jednostka znana jako APT29. Miała ona już wcześniej przeprowadzić podobny atak na jedną z amerykańskich firm cybernetycznych, FireEye. Jako pierwszy taką opinię wyraził trzy dni temu wciąż jeszcze urzędujący sekretarz stanu USA, Mike Pompeo. Odrębnego zdania jest jednak Donald Trump. Prezydent Stanów Zjednoczonych uważa, że za całą operacją stoją zapewne Chiny. Jednocześnie Trump zauważył, że skoro Chińczycy byli w stanie przeprowadzić tak potężny atak, to być może mogli przeprowadzić działania wymierzone w metody liczenia głosów podczas listopadowych wyborów prezydenckich.
Prokurator szpiegowana systemem Pegasus prześladowana za wywiad dla telewizji News24. Szokujące zachowanie podwładnych Ziobry [VIDEO]
Członek parlamentarnego zespołu ds. Reformy Służb Specjalnych: Problemem jest brak ciągłości w polskich służbach
Członek parlamentarnego zespołu ds. Reformy Służb Specjalnych: Problemem jest brak ciągłości w polskich służbach
Cenckiewicz dekonspiruje współpracowników polskiego wywiadu wojskowego. Były szef AW ocenia, że podwładny Macierewicza dopuszcza się sabotażu