Afera, której nie było.

Wieści24.pl: Jak się czuje człowiek, któremu się upiekło, bo zarzuty się przedawniły?

Andrzej Gąsiorowski: To kłamstwa. Powielane w wielu miejscach, niestety, także w Wikipedii. Nic się nie przedawniło. Przedawnienie wynosi 25 lat, a ja w lutym 2014 r. otrzymałem prawomocne postanowienie prokuratury, na mocy, którego prokuratura umorzyła postępowanie karne w mojej sprawie.

Bogusław Bagsik odsiedział za darmo?

On nie dostał wyroku za tzw. „oscylator”, czyli zarzutu zagarnięcia mienia publicznego znacznej wartości za pomocą oscylatora (art. 201 KK). Z tego zarzutu, w jego wypadku prokuratura też się wycofała. Mając na uwadze przedstawiony stan faktyczny oraz prawny uznano, iż NBP nie był pokrzywdzony. W jego i moim wypadku zamieniono to na doprowadzenie innej osoby niekorzystnego rozpożądzenia własnym lub cudzym mieniem (art. 205 KK). On miał jeszcze zarzuty rzekomej korupcji. Ale nigdy nie został skazany za oscylator.

Czyli ów słynna afera oscylatora, to był, jakbyśmy to dziś nazwali fake-news?

Tak. Dlatego, że mechanizm który prasa nazywała oscylatorem sam w sobie nie jest karalny. Karalnym byłby zabór mienia wielkiej wartości. Publicznego mienia. I to upadło. Dlatego prokuratura po 23 latach milczenia, na 2 lata przed przedawnieniem,  umorzyła postępowanie w mojej sprawie.

Który to już rok trwa likwidacja spółki Art-B?

Rozpoczęła się w 1993 r.

Czyli 27 lat. Kiedy planują ją zakończyć?

Nie wiem. Nawet nie wiadomo kto jest teraz osobą decyzyjną. Dlatego, że właścicielem prawnym firmy Art-B w likwidacji jest firma BHK w likwidacji, nad którą nadzór merytoryczny miał kiedyś NBP, a od 2006 ma Komisja Nadzoru Finansowego. Do dziś odzyskano z likwidacji majątek wartości ok. 1 mld złotych. Te pieniądze zostały przekazane, poprzez firmę BHK w likwidacji, do Narodowego Banku Polskiego, jako spłatę rzekomego zadłużenia Art-B. Na samym początku likwidacji to zadłużenie wynosiło 400 mln złotych. W pierwszym i drugim roku likwidacji naliczano karne odsetki rzędu 140 proc w skali roku, choć Art-B miało jak dziś wiadomo te pieniądze. W związku z tym teoretyczny dług narósł do astronomicznej wartości 1,9 mld złotych. Pieniądze z likwidacji Art-B, które ujawniono dopiero po kilku latach zaczęto rozliczać na poczet spłaty tych odsetek. Od tego tzw. karnego kredytu naliczanego od rzekomo nieistniejącego kapitału. Z perspektywy czasu wiemy już, że jeżeli zebrano 1 mld złotych, to te pieniądze, oraz te które uwłaszczono w całym procederze bezsensownej likwidacji były w spółce od samego początku. A więc nie było zadłużenia.

Tylko znaczna nadwyżka…

Należy więc rozliczyć to co firma kiedyś była winna, z tym co wtedy posiadała i rozliczyć nadwyżkę. To nie nastąpiło. Teraz mamy paradoks, co z tym faktem zrobić.

Kto zarobił na likwidacji Art-B skoro nie było zadłużenia? Skoro dług wynosił 400 mln zł, a spłacono miliard, to kto zarobił na tym? NBP?

Te pieniądze, które techniczne „odzyskano” były od samego początku w firmie. Tylko je ujawniono z czasem. Art-B posiadała depozyty w PKO BP wartości 65 mln złotych, była właścicielem gwarancji banku PKO BP wartości 280 mln złotych. Ich nie ujawniono w momencie rozpoczęcia likwidacji. Nie wciągano tego do bilansu, w związku z czym zarobił bank PKO BP, bo miał pieniądze, którymi sobie obracał przez pięć lat. Pomnożył je i oddał z zyskiem. Zarobił Skarb Państwa, bo opodatkował te zyski. Ale karne odsetki liczone, jak wspominałem w wysokości 140 proc. w skali roku spowodowały lawinowy przyrost nienależnych karnych odsetek. Zarobiło NBP, dlatego, że udzielono wtedy kredyt refinansowy wysokości 400 mln złotych, a spółka miała kapitał 1 mld złotych (faktycznie miała większy, ale ta kwota jest bezsporna). W ten sposób, licząc wedle odsetek, które nam naliczono, to zarobiono kilka miliardów złotych.

Grabieżczą likwidację majątku i udziałów, to zarobili ludzie, których dopuszczono do zakupu tych aktywów. Na przykład Art-B miało, za pośrednictwem innej spółki 7 proc. akcji w banku BRE. Tylko te 7 proc. ma dziś (bank się nazywa obecnie mBank) warte jest ok. 1 mld zł. A sprzedano je wówczas za… 40 tys. USD. To samo było z udziałami Art-B w firmach ubezpieczeniowych Warta S.A., Compensa, przejętymi kontraktami na wartość ok. 1 miliarda dolarów – realizowanymi na wszystkich kontynentach, samolotami oraz z fabryką Goldstar (dzisiejsze LG), które przejęte za bezcen przez lokalną grupę biznesu, kolekcję ponad stu obrazów, w tym Picasso i Renoir, i wielu innych znanych artystów przejętych przez NBP i Muzeum Narodowe. Tak było z większością majątku Art-B.

Z perspektywy czasu. Kto pana zdaniem miał wówczas interes w zniszczeniu Art-B i ogłoszeniu afery, której tak naprawdę nie było.

Wszyscy. Zacznijmy od środowisk biznesmenów warszawskich, którym Art-B wchodziło w drogę, bo produkowało rzeczy, które oni robili. Na przykład telewizory Goldstar. To była też tzw. wojna resortowa. Aferą Art-B chciano „przykryć” aferę Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ). To był najmocniejszy impuls. Za FOZZ odpowiadały Wojskowe Służby Informacyjne, które w tamtym czasie były bardzo mocne, ale w tej aferze były też cywilne służby. Później wszyscy, którzy rozszarpywali zwłoki Art-B. A było się na czym uwłaszczyć. Do dziś trwa likwidacja…

Trochę jak w tym dowcipie o adwokacie, który tłumaczy synowi, że nie niesłusznie wygrał sprawę dla klienta, bo on z niej wykształcił jego i jego siostrę i dom zbudował…

Zobaczmy kto nas rozjeżdżał. To był płk. Henryk Jasik, to był Wiktor Fonfara. To był były wiceprezydent Katowic Jerzy Cyran i okresu wczesnego stanu wojennego, który został pierwszym likwidatorem Art-B. W 1981 r. odpowiadał on za pacyfikację kopalni „Wujek”. To są wszystko ludzie z resortu. Którzy między sobą dzielili ten majątek dając do mediów informacje, że majątek Art-B jest nic nie wart…Że firma jest bankrutem, że myśmy w walizkach wywieźli majątek i nic tam nie ma. Ten bilans likwidacji, zaprzecza tym kłamstwom.

A były to czasy, gdy nie było internetu i trudno było się przebić.

Dzisiaj też trudno. W Wikipedii przy moim nazwisku nadal jest wpis, że przez 25 lat byłem poszukiwany przez Interpol w związku z aferą Art B, którą ostatecznie umorzono w 2016 r. z powodu przedawnienia. Na ten temat napisano dziesiątki tysiące tekstów. Podobnie kłamliwych.

A politycy?

No wszyscy na tym skorzystali. Jan Krzysztof Bielicki i liberałowie. JKB sam stwierdził, że to oni wykończyli Art-B. Najpierw operacyjnie, a potem wszelkimi metodami prawnymi. Następnie Lech Wałęsy robił sobie przy każdej możliwej okazji kampanię, że puści nas – aferzystów – w skarpetkach. Ta kolejność jest bardzo ciekawa. A później pani Hanna Gronkiewicz – Waltz, która jako szef NBP nie dopuściła do prób kompromisowego rozliczenia, powodując, że likwidacja trwała w nieskończoność, a można było się rozliczyć.

Podoba się Panu obecna władza w Polsce?

Prowokuje Pan. Odpowiem: jaki naród, taka władza. Zdumiewającym jest to w jaki sposób poprzednia ekipa przegrała wybory. Jestem oddalony od kraju. Za rok już będzie 30 lat. Mam na pewno inną optykę niż ten kto mieszka w Polsce. Wygrywają wybory zawsze lepsi i skuteczniejsi. Jak na meczu piłki nożnej. Ludzie głosowali jak głosowali i jest jak jest. To teraz sprawa wewnętrzna polskich wyborców, a nie moja. Z mojego punktu widzenia trudno mi pokazać jakąś instytucje, z którą mógłbym rozwiązać problem, który zaistniał.

Wygląda, że wzięto Pana na przeczekanie. Jeszcze 20 lat likwidacji i problem pieniędzy, które trzeba oddać Gąsiorowskiemu zniknie…

Na to wygląda. To oficjalne stanowisko do wywiadu. Nieoficjalnie, to jak wyłączy Pan nagrywanie…

rozmawiał Jan Piński

źródło: Wieści24.pl

Pokaż więcej Jan Piński
Pokaż więcej w  Kraj

Zobacz też

Giertych: Conspiracy against Ukraine. Kaczynski, Orban, Putin – Injustice League

The following text by the former deputy prime minister of Poland and a well-known lawyer e…